Temat kredytów we frankach budzi w Polsce sporo emocji. Ludzie, którzy zdecydowali się podpisać umowę z bankiem na spłatę zadłużenia w obcej walucie w zamian za otrzymanie mieszkania na własność, często borykają się z problemami finansowymi. W społeczeństwie pojawia się coraz więcej głosów, że sektor finansowy wspólnie z politykami to wszystko zaplanował. Czy tak jest w rzeczywistości?
Dlaczego ludzie decydowali się na kredyty we frankach?
Historia kredytów we frankach zaczyna się około 2004 roku. W tym czasie ludzie, którzy chcieli zrealizować swoje marzenie o własnym mieszkaniu, zostali skuszeni ofertą kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się korzystne dla kredytobiorcy, ponieważ klienci banków zamiast zadłużenia na poziomie w przybliżeniu sześciu procent rocznie, w krajowej walucie plus prowizja banku, stanęli przed szansą na pożyczenie pieniędzy oprocentowanych zaledwie na poziomie 0,25% plus prowizja banku. Środki te pochodziły z kapitału zagranicznego.
Różnica na poziomie w przybliżeniu pięciu i pół punktu procentowego wydawała się okazją życia. Dlatego ludzie decydowali się na podpisanie umowy kredytowej, w której wykorzystywali swoje maksymalne możliwości wynikające z przysługującej im w konkretnej sytuacji zdolności kredytowej, zadłużając się po uszy. Brak odpowiedniego buforu bezpieczeństwa z czasem okazał się sporym problemem.
Skąd biorą się problemy ze spłatą kredytów we frankach?
Kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na podpisanie umowy kredytowej w 2004 roku, względnie dobrze radzą sobie ze spłatą miesięcznych rat. Problem dotyczy głównie osób, które zgodziły się na kredyt we frankach w latach 2007 - 2008, gdy polski rynek zaczął być poddawany dużej spekulacji. Ceny nieruchomości gwałtownie rosły, natomiast kurs franka szwajcarskiego pozostał na atrakcyjnie niskim poziomie, czyli około trzech złotych.
Sytuacja uległa diametralnej zmianie, gdy kurs tej waluty zaczął rosnąć względem wcześniejszych założeń w sposób niemal wykładniczy. Doszło do mocnego przeszacowania inwestycji, ponieważ wartość obciążonych hipoteką nieruchomości w przeliczeniu na franki szwajcarskie spadła, natomiast w polskim złotym pozostała na podobnym poziomie.
Czas niewolników, czyli efekt „podwodnej hipoteki”?
Podjęcie decyzji o wzięciu kredytu we frankach dla sporej grupy osób okazało się nietrafioną inwestycją. W świecie finansów mówi się o efekcie „podwodnej hipoteki”, czyli kredytobiorcy są pozbawieni zdolności kredytowej na kolejne zobowiązania, ponieważ ich wartość długu pozostałego do spłaty w przeliczeniu na polską walutę przekracza cenę nieruchomości, którą nabyli w drodze podpisania hipoteki.
Taki obrót sprawy skłania coraz większą grupę osób do poszukiwania winnych tej sytuacji. Są ludzie, którzy wskazują na świadome działanie sektora finansowego, razem z udziałem polityków i zagranicznych korporacji. Jednym z takich publicystów jest Józef Białek, który w książce „Czas niewolników” wskazuje na pewne zależności pomiędzy światem polityki, finansów, a obecną sytuacją popularnych frankowiczów. Ta publikacja wzbudziła spore zainteresowanie i wywołała burzę, ponieważ według rosnącej grupy osób obnaża wady obecnego systemu i jeszcze mocniej osłabia zaufanie do banków oraz ich zasad postępowania. Czy tak jest w rzeczywistości? Przeczytaj książkę i przekonaj się, kto w tej sytuacji zyskuje najwięcej.
CZYTAJ TAKŻE: POMOC FRANKOWICZOM - CZY JEST NA TO DOBRE ROZWIĄZANIE?